piątek, 30 grudnia 2011

Stanfordzki Eksperyment Więzienny

Dziś postaram się przybliżyć Wam Stanfordzki Eksperyment Więzienny, który przeprowadził Philip Zimbardo. Jest on jednym z moich ulubionych eksperymentów psychologicznych, gdyż zajął się zagadnieniem, które bardzo mnie interesuje. Eksperyment ten dobitnie pokazuje, co się może stać, gdy zwyczajni, przyzwoici ludzie znajdą się w złej sytuacji. Latem 1971 roku Philip G. Zimbardo z Craigiem Haneyem i Curtisem Banksem wybrali zdrowych, psychicznie zrównoważonych studentów, których losowo podzielili na „więźniów” i „strażników”. Zamknęli ich w symulowanym więzieniu urządzonym w piwnicach Uniwersytetu Stanforda. Już po sześciu dniach studenci przeobrazili się w okrutnych, sadystycznych „strażników” i zniewolonych, załamanych „więźniów”. Badacze zakończyli eksperyment, aby uchronić „więźniów” przed głębszymi zaburzeniami.

" Piątej nocy niektórzy z odwiedzających rodziców poprosili mnie o kontakt z adwokatem, w celu wyciągnięcia ich syna z więzienia. Powiedzieli, że zadzwonił do nich katolicki ksiądz i doradził, by zatrudnili prawnika, jeśli chcą wyciągnąć swojego syna z więzienia! Zgodnie z prośbą, zadzwoniłem po prawnika, który przyszedł następnego dnia, by zadać więźniom standardowy zestaw pytań prawnych, chociaż i on wiedział, że to jedynie eksperyment.Wtedy stało się jasne, że musimy zakończyć badanie. Stworzyliśmy niezwykle silnie oddziałującą sytuację -- sytuację w której więźniowie wycofywali się i zachowywali się patologicznie, i w której niektórzy ze strażników zachowywali się sadystycznie. Nawet "dobrym" strażnikom brakowało sił, by zainterweniować i żaden nie zrezygnował podczas trwania eksperymentu. Powinno się też zauważyć, że żaden ze strażników ani razu nie spóźnił się na swoją zmianę, zjawił się chory, wyszedł wcześniej czy zażądał dodatkowej opłaty za przepracowane nadgodziny.Ostatecznie zakończyłem studium z dwóch powodów. Po pierwsze dzięki zapisom z kamer wiedzieliśmy, że strażnicy stają się bardzo brutalni w nocy, kiedy eksperymentu nie obserwowali badacze. Nuda doprowadziła do wyjątkowo poniżających praktyk , również o charakterze pornograficznym.Po drugie, Christiana Maslach, młoda pani doktor ze Stanfordu, przeprowadziła z więźniami i strażnikami serię wywiadów i zdecydowanie przeciwstawiła się wyprowadzaniu więźniów do toalety skutych kajdanami z torbami na głowach i rękach na ramionach współwięźniów. Wściekła powiedziała: "To okropne co robicie tym chłopcom!". Z ponad 50 wizytatorów, ktorzy widzieli nasze więzienie, była to jedyna osoba, która zakwestionowała moralną stronę eksperymentu. Kiedy sprzeciwiła się kontynuowaniu badań, stało się jasne, że studium musi zostać zakończone.
I tak, po upływie jedynie sześciu dni, planowana na dwa tygodnie symulacja, została przerwana.Ostatniego dnia przeprowadziliśmy serię spotkań najpierw z strażnikami, potem z więźniami (także tymi, których zwolniliśmy wcześniej), a wreszcie z wszystkimi na raz. Chcieliśmy, aby wszyscy mogli uzwenętrznić swoje uczucia, podsumować nasze obserwacje, podzielić się opiniami i doświadczeniami, które odcisnęły się na nas wszystkich dosyć mocno.Próbowaliśmy także wykorzystać ten czas na rozmowę o moralnej stronie symulacji i dyskusję o konfliktach, które narosły podczas jego trwania. Przywołaliśmy, na przykład, moralne alernatywy, które stałały przed nami, tak abyśmy mogli zachowywać się bardziej moralnie w prawdziwym życiu i unikać sytuacji, w których przeciętne jednostki stają się sadystami lub ofiarami zła."


Dwa miesiące po zakończeniu eksperymentu takiej wypowiedzi udzielił więzień nr 416, niedoszły bohater, umieszczony w izolatce na kilka godzin:
"Zacząłem mieć poczucie, że tracę tożsamość. Tożsamość osoby, którą nazywałem Clay, osoby, która kazała mi iść do tego miejsca, osoby która dała się w tym więzieniu zamknąć -- bo to było dla mnie więzienie, i nadal jest. Nie uważam, że to eksperyment ani symulacja, bo to po prostu więzienie prowadzone przez psychologów zamiast przez państwo. Zacząłem mieć poczucie, że osoba, którą byłem i która kazała mi iść do więzienia, była mi obca -- obca tak bardzo, że w końcu stałem się 416. Naprawdę byłem swoim numerem".
Porównajmy jego reakcję z opinią prawdziwego więźnia, który napisał list do z zakładu penitencjarnego w Ohio, który został skazany na izolację na nieludzki okres:
"Zostałem niedawno wypuszczony z izolatki po 37 miesiącach. Zostałem zmuszony do zachowania kompletnej ciszy i nawet gdy szeptałem coś do więźnia z celi obok, strażnicy bili mnie, pryskali gazem, okładali pałką, kopali, kazali spać nago na betonowej podłodze, mieszkać bez umywalki, łóżka, nawet toalety. Wiem, że złodziei należy karać i nie usprawiedliwiam kradzieży, mimo że sam jestem złodziejem. Ale nie będę już złodziejem. Ale nie jestem też zresocjalizowany. Ja po prostu nie myślę już o tym, aby wzbogacić się przez kradzież. Teraz myślę tylko żeby zabić -- zabić tych, którzy mnie bili i traktowali jak psa. Modlę się za swoją duszę i swoją przyszłość na wolności, abym mógł przezwyciężyć gorycz i nienawiść, które wyżerają mi duszę. Ale wiem, że to nie będzie proste."

Na koniec bardzo chciałabym zachęcić wszystkich do zastanowienia się co tak na prawdę udowodniono ekperymentem więziennym, który przeprowadził Zimbardo i dlaczego "dobrzy ludzie potrafią czynić złe rzeczy".
P.S. Zachęcam również do obejrzenia filmu "Stanfordzki eksperyment więzienny".

http://www.prisonexp.org/polski/

niedziela, 25 grudnia 2011

wywiad z byłą psycholog więzienną

Ostatnio szukałam jakiegoś ciekawego wywiadu z psychologiem bądź byłym psychologiem więziennym. Znalazłam i wklejam go tutaj ... miłego czytania :)

 

Wywiad z panią Anitą Boratyn-Podeszwą, byłą psycholog więzienną

JM: Co trzeba zrobić, aby zostać psychologiem więziennym?
Jeśli student psychologii chce podjąć pracę w zakładzie karnym lub areszcie śledczym, to przede wszystkim powinien specjalizować się w psychologii klinicznej. Po ukończeniu studiów należy udać się do działu kadr jednostki, w której kandydat chce podjąć pracę. Jeśli jest wolny etat, to otrzymuje się skierowanie na badania medyczne i psychologiczne oraz przechodzi się test sprawnościowy  określający sprawność fizyczną. Jedynie pomyślne wyniki pozwalają na realizowanie dalszej procedury, o której psycholog będzie poinformowany przez pracownika działu kadr ZK lub AŚ.
JM: Jak ta droga wyglądała u Pani?
Pod koniec studiów znalazłam ogłoszenie, że jeden z ZK-ych w Polsce poszukuje psychologa. Był to początek lat 90. i szefowie wielu placówek (m.in. szpitale, poradnie), w których pytałam o pracę, widzieli potrzebę współpracy z psychologiem. Niestety oferowane przez nich wynagrodzenia były bardzo niskie. Żartuję sobie, że ich oferty gratyfikacji nie uwzględniały tego, że psycholog też człowiek i swoje potrzeby ma, żyje w konkretnej rzeczywistości, odżywia się, musi gdzieś mieszkać, etc. Kiedy kierownik kadr ZK –go zaproponował mi wynagrodzenie trzykrotnie wyższe niż dyrektor szpitala, w którym równolegle starałam sie o pracę, to kwestia finansowa stała się ważąca. Przeszłam całą drogę opisaną powyżej. Po pomyślnym zaliczeniu wszelkich testów i badań zostałam zatrudniona w wybranej przeze mnie jednostce.
JM: Gdzie Pani pracowała i na czym polegała Pani praca?
Na początku, przez ok. 9 miesięcy pracowałam w oddziale leczniczo- wychowawczym dla skazanych zakażonych wirusem HIV. Do moich obowiązków należało przeprowadzanie badań psychologicznych i sporządzanie orzeczeń psychologiczno – penitencjarnych. Ponadto przeprowadzałam konsultacje psychologiczne mające na celu określenie stanu psychicznego podopiecznych, zapobieganie agresji i autoagresji. Gdy była taka potrzeba kierowałam skazanych i tymczasowo aresztowanych do innych specjalistów (psychiatra, neurolog) celem np. określenia potrzeby farmakoterapii i jej zlecenia (chorzy na epilepsję, osadzeni w stanach depresyjnych, itp.). Prowadziłam także trening relaksacyjny dla zainteresowanych podopiecznych. Psycholog ma także obowiązek współpracy z pozostałym personelem oddziału tj. m.in. wychowawcami, terapeutą, oddziałowymi, tak, aby zapewnić optymalne warunki odbywania kary osadzonym. Celem jest tu m.in. zapobieganie aktom agresji wśród więźniów.  Ponadto pracowałam przez wiele lat jako psycholog działu penitencjarnego oraz ośrodka diagnostycznego w AŚ.
JM: Co robi Pani teraz?
Aktualnie jestem na emeryturze.
JM: Z jakimi osobami ma do czynienie psycholog w więzieniu?
Pracując w więzieniu spotykamy się z osobami: chorymi psychicznie, upośledzonymi umysłowo, z zaburzeniami osobowości (przewaga zaburzeń dyssocjalnych), uzależnionymi od różnych substancji i zachowań (alkohol, narkotyki, hazard, seks…), ale i „zwykłymi, zdrowymi ludźmi“, którzy np. nieumyślnie spowodowali wypadek drogowy.
JM: Czy może Pani opowiedzieć o osobie, która szczególnie zapadła Pani w pamięć w trakcie pracy w więzieniu?
Jest wiele osób, które zapadły mi w pamięć. Jedną z pierwszych jest skazany sprzed wielu lat, który nawykowo samo okaleczał się. Pocięcia powłok brzucha były tak dolegliwe  i częste, że lekarze musieli założyć mu specjalną siatkę chirurgiczną chroniącą jego narządy wewnętrzne. Pamiętam też osoby ze szczególnymi zaburzeniami sfery seksualnej, szczególnie okrutne, z parafiliami oraz chore psychicznie.
JM: Jak wygląda taki typowy dzień psychologa?
Nie ma czegoś takiego jak typowy dzień psychologa. Pracując w ZK, a więc w miejscu, gdzie przebywają osoby odbywające wyrok i psycholog wie ile będą pozostawały pod jego opieką, można sobie planować dzień. Np. w tych godzinach wykonuję badania, a w innych przyjmuję zgłaszających się pacjentów. Wtedy też można bardziej zadbać o siebie, zachować pewne stałe pory odpoczynku, chwile na odreagowanie, spożycie posiłku, etc. Ale jesli pracuje się w AŚ tj. miejscu, gdzie wszystko jest tymczasowe, gdzie nie wiadomo czy nasz podopieczny będzie dziś, albo jutro zwolniony do domu lub przetransportowany do innej jednostki, itp., a ponadto kiedy nie wiadomo ile osób było przyjętych w nocy i w ciągu kolejnych godzin 9 i trzeba je przyjąć na cito!), to nie ma mowy o zaplanowaniu dnia. Pracować można non-stop. Od rana wychowawcy zgłaszają osoby, które obligatoryjnie powinny być przyjęte przez psychologa (decydują o tym przepisy), ponadto takie, które w ich ocenie wymagają pomocy psychologicznej, etc. Wszystkie przyjęcia psycholog dokumentuje w odpowiednich rejestrach, aktach. To zajmuje wiele czasu. Ponadto psycholog reaguje na bieżące sprawy, potrzeby przyjęcia, zgłoszenia od lekarza, itp. Kiedy zaś pracuje głownie diagnostycznie (są powołane konkretne placówki wewnątrz ZK, AŚ), to sam planuje swój czas, uwzględniając potrzebę przeprowadzenia badań i sporządzenia odpowiednich opinii i orzeczeń. Reasumując: dzień dniu nierówny i zależy głównie od miejsca pracy psychologa (czy to ZK, czy AŚ, jaki dział).
JM: Co jest najtrudniejsze w tej pracy?
Jest wiele trudności. Dla różnych osób będą to różne sprawy. Niektórym przeszkadza choćby specyficzny nieprzyjemny zapach więzienia. Innym ponure korytarze, zniszczone wnętrza cel (więźniowie częstokroć dewastują cele, a przynajmniej bardzo rzadko dbają o nie). Trudności mogą wynikać z pracy w permanentnym napięciu i stresie (agresywni , zaburzeni podopieczni, potrzeba przyjecia wielu osób w krótkim czasie, itp.). Można by wyliczać… Ważne jest to, że nie ma grup wsparcia dla pracowników więziennictwa, a szczególnie tych pracujących w bezpośrednim kontakcie z osadzonymi. Psychologowie nie mają superwizorów. Każdy radzi sobie jak umie. Dodatkową i bardzo ważną kwestią jest to, że więzienie jest  jednostką paramilitarną i tu psycholog – jak inni pracownicy- wykonuje polecenia służbowe wydane przez przełożonego. Tu się nie polemizuje.
JM: Co jest największym źródłem satysfakcji?
To także kwestia indywidualna. Dla mnie ważna była możliwość niesienia pomocy osobom chorym, cierpiącym, którzy z różnych powodów znalazły się w warunkach izolacji. Edukacja, psychokorekcja, to także ważne aspekty mojej pracy, bo dawały nadzieję na zmniejszenie prawdopodobieństwa popełnienia kolejnych przestępstw. Przez wiele lat pracowałam ze sprawcami przemocy w rodzinie i kiedy moi podopieczni przyznawali, że nie rozumieli dotąd, iż niektóre z ich zachowań były formami przemocy wobec bliskich, a teraz uświadomili sobie, że słusznie odbywają wyrok i chcą naprawić swe relacje w rodzinie, to rzeczywiącie widziałam sens swojej pracy.
JM: Jakie predyspozycje powinien mieć psycholog więzienny?
Myśle, że to trudna praca. Niewątpliwie potrzebna jest odporność psychiczna,    umiejętność współpracy z innymi pracownikami, komunikatywność, elastyczność. Konieczna jest asertywność, ale i wrażliwość, aby w pacjencie, podopiecznym widzieć człowieka. To co mogę powiedzieć od siebie, to należy sobie odpowiedzieć na pytania :“ Dlaczego właśnie w więzieniu chciałabym/chciałbym pracować? Po co mi to jest potrzebne? Jakie moje potrzeby miałyby być w takich warunkach realizowane?“
JM: Czy płeć psychologa w takim miejscu jak więzienie ma znaczenie? Jeśli tak, to jakie?
Według mnie płeć nie ma większego znaczenia. Ważne są cechy osobowości psychologa, jego kompetencje. Jeśli jest dobry w tym co robi, to będzie miał szacunek tych, z którymi pracuje.
JM: Część aresztowanych samych zgłasza się do psychologa, część jest kierowanych,  a do niektórych to psycholog zostaje wysłany. Czy może Pani opowiedzieć coś więcej o tych dwóch ostatnich sytuacjach?
Są określone sytuacje, które obligują wychowawców do kierowania skazanych/tymczasowo aresztowanych do psychologa. W krótkim czasie po osadzeniu w jednostce penitencjarnej przeprowadzana jest tzw. rozmowa wstępna, w której  badane są różne, ważne obszary życia więźnia. Mogą się tu pojawić informacje sugerujące problemy uzależnieniowe (np. skazany podaje, że był leczony odwykowo, albo, że był kierowany do takiego leczenia, etc.), o leczeniu psychiatrycznym, neurologicznym, urazach głowy, itp. Ponadto ważne są dane o zachowaniach autoagresywnych, agresywnych, czy wypowiadane myśli samobójcze. Kierowani są obligatoryjnie absolwenci szkół specjalnych. Ważne jest zachowanie osadzonego w czasie rozmowy z wychowawcą i ono także może być powodem zgłoszenia do specjalisty. Niepokojące mogą być m.in.: słowotok, trudności w nawiązaniu kontaktu, nieadekwatne/dziwaczne wypowiedzi osadzonego, jego drżenie, płaczliwość, wesołkowatość i inne zaburzenia nastroju. Jednym słowem to, co zaniepokoi wychowawcę i uzna on, że wskazana byłaby konsultacja psychologiczna. Ponadto skierować może lekarz (z powodów j/w), ale też inni pracownicy (pielęgniarka, oddziałowy, strażnik…) mogą zgłosić niepokojące ich zachowania więźnia. Sam psycholog dokonuje kontroli stanu psychicznego podopiecznych, którzy pozostają pod jego szczególną opieką.
JM: Dziękuję bardzo za rozmowę.
Również dziękuję.
Joanna Matuszczak

http://opsychologii.wordpress.com/2009/12/11/wywiad-z-pania-anita-boratyn-podeszwa-byla-psycholog-wiezienna/

wtorek, 13 grudnia 2011

przemoc w rodzinie a czyn karalny

Ostatnio bardzo dużo zastanawiałam się nad zagadnieniem przemocy w rodzinie i jej wpływem na czyny karalne. Przypomniała mi się pewna historia z mojego otoczenia odnośnie tego właśnie zagadnienia. Otóż pewna kobieta była bita i poniżana przez bardzo długi okres (kilkanaście lat) przez swojego męża i syna. Pod wpływem alkoholu mężczyźni potrafili bić, kopać a nawet wyrzucać z domu swoją żonę i matkę. Zabierali jej wszystkie zarobione pieniądze (oni nie pracowali) na alkohol. Wiele znajomych namawiało kobietę, żeby gdzieś to zgłosiła, jednak jak się okazało nawet dzielnicowy był kolegą jej męża i poprzez jego pośrednictwo nic nie dało się z tym zrobić, a że kobieta miała typowe objawy syndromu ofiary - bała się iść z tym do adwokata, jakiegokolwiek ośrodka czy po prostu na policję. Pewnego wieczoru kobieta wróciła z pracy, mężczyźni znowu byli pijani, mąż rzucił się na nią i zaczęła się rodzinna awantura, pod koniec której kobieta nie wytrzymała, chwyciła nóż i wbiła go w prawą część klatki piersiowej swojego męża. Przyjechała policja i pogotowie, mężczyznę zabrano do szpitala, a kobietę zatrzymano pod zarzutem usiłowania zabójstwa. Przebywała w zakładzie karnym przez 2 miesiące do rozpatrzenia sprawy, po czym odbyła się rozprawa sądowa. Kobieta nie została uniewinniona, gdyż spowodowała ciężki uszczerbek na zdrowiu swojego męża, a nikogo nie obchodziło tak na prawdę to, co przeżywała w swoim domu. Dostała wyrok w zawieszeniu.

Od czasu tej historii zastanawiam się, czy jest możliwość zapobiegania w jakikolwiek sposób przemocy w rodzinie, aby jej ofiary mogły być sądzone w inny sposób, w momencie gdy była to obrona konieczna? Czytając tą historię już któryś raz wiem, że gdyby kobieta nie broniła się wtedy nożem, to ona mogłaby leżeć w szpitalu ciężko skatowana. Mimo tego sąsiedzi i ludzie, którzy przeczytali o zajściu w lokalnej gazecie mówili między innymi: "Wbiła nóż mężowi bo się napił? Jakaś wariatka!". I tylko Ci, którzy znali jej sytuację (tak jak ja znałam ją osobiście) wiedzieli jak było na prawdę. Warto zastanawiać się nad tym, jak reagować w takich sytuacjach, gdyż po całym tym zajściu to kobieta była winna i nazywana oprawcą.

wtorek, 29 listopada 2011

problematyka narkomanii w izolacji więziennej

Więziennictwo od wielu już lat prowadzi oddziaływania wobec osób uzależnionych od środków odurzających lub psychotropowych. Od wielu również lat realizuje stworzone przez siebie zalecenia i wytyczne, mające na celu przeciwdziałanie narkomanii. Ich rodzaj i charakter zmieniają się wraz z duchem czasu, nowymi paradygmatami w psychologii, resocjalizacji i terapii osób uzależnionych, ale pozostaje zawsze świadomość i zrozumienie związku pomiędzy uzależnieniem, narkotykami a przestępczością i readaptacją społeczną skazanych.Narkomania jest zarówno negatywnym zjawiskiem społecznym, jak i chorobą. Powoduje poważne szkody we wszystkich sferach życia i społeczeństwa, i jednostki. W życiu uzależnionego człowieka przyczynia się do powstawania szkód zdrowotnych, psychicznych, emocjonalnych bądź związanych z jego społecznym funkcjonowaniem. Jako ujemne zjawisko społeczne zawiera w sobie „pewien” kryminogenny potencjał. Słowo „pewien” oznacza, że trudno jest opisać jednoznacznie charakter związku pomiędzy narkomanią a przestępczością. W literaturze przedmiotu spotyka się różnorodne podejścia do tego zagadnienia. Niektórzy badacze twierdzą, że narkomania jest źródłem wielu czynów przestępczych. Inni uważają, że jest dalszym etapem przestępczej kariery, a jeszcze inni, że przestępczy charakter narkomanii jest związany ze społeczną reakcją na to zjawisko.
Jednak żaden narkotyk ani jego zażywanie nie prowadzi wprost do czynów kryminogennych. Co więcej, wspomniane powyżej połączenie kariery kryminalnej i narkotykowej nie jest wcale determinujące, tzn. nie jest zawsze tak, że osoba, która zaczyna od marihuany czy też innego narkotyku, przerzuca się z czasem na heroinę, a następnie popada w konflikt z prawem, sta jąc się groźnym przestępcą. Zdecydowana większość konsumentów narkotyków przestaje je zażywać w jakimś momencie swego życia i to bez żadnej terapeutycznej interwencji bądź popełnienia przestępstwa. Praktyka penitencjarna pokazuje, że wśród osób uzależnionych, które jednak popadły w konflikt z prawem, można wyróżnić dwie grupy. Pierwsza z nich to ci, którzy na skutek degradacji będącej skutkiem uzależnienia, popadli w konflikt z prawem i popełnili czyn kryminalny. W takich przypadkach przyjmuje się, że uzależnienie jest pierwotne wobec przestępczej działalności. Druga grupa to ci, którzy w trakcie swojej przestępczej kariery uzależnili się, tzn. uzależnienie jest u nich wtórne do przestępstwa. Jak wynika z powyższych informacji, tylko niektórzy spośród tych, którzy sięgają po narkotyki, popada w konflikt z prawem. Oznacza to, że przestępstwo jest wynikiem współwystępowania jeszcze innych zmiennych, takich jak: osobowość, środowisko, doświadczenia socjalizacyjne i inne.
Narkotyki pełnią w izolacji więziennej różnorodne funkcje:
adaptacyjną – pozwalają na stopniowe przystosowanie się do warunków więziennych, radzenie sobie z napięciami, jakie z tej trudnej sytuacji wynikają, symboliczną i chwilową ucieczkę od więziennej codzienności,
psychologiczną – pozwalają na zaspokajanie potrzeb, które w wyniku izolacji więziennej uległy deprywacji; chodzi przede wszystkim o potrzeby emocjonalne, ale także zmysłowe, informacyjne oraz o potrzebę wolności, samostanowienia o sobie,
społeczną – wspólne ćpanie, palenie marihuany czy też zażywanie amfetaminy daje poczucie wspólnoty doznań i przynależności, zwiększa poczucie bezpieczeństwa,
ekonomiczną – handel narkotykami jest w izolacji źródłem dochodu, a pieniądze przekładają się na pozycję w hierarchii więziennej,
podkulturową – ćpanie w izolacji więziennej jest nielegalne i przez to staje się wyrazem lekceważenia obowiązujących norm i przepisów, próbą zademonstrowania utraconej wolności.
Badania, przeprowadzone przez Instytut Psychiatrii i Neurologii w 2001 roku oraz przez niemiecką firmę biotechniczną Profos AG w 2006 roku, pozwalają na wyciągnięcie następujących wniosków:
  • prawie 1/5 wszystkich skazanych zażywała okazjonalnie narkotyki przed pobytem w zakładzie karnym lub areszcie śledczym,
  • najczęściej zażywane przez skazanych środki odurzające lub psychotropowe to leki nasenne i uspokajające, marihuana, haszysz, amfetamina, sterydy anaboliczne oraz w mniejszych ilościach halucynogeny, kokaina i ecstasy,
  • kontakty z powyższymi środkami narkotycznymi miało w izolacji więziennej w zależności od grupy wiekowej od 22 do 33% osób pozbawionych wolności,
  • zarówno ankietowani funkcjonariusze, jak i skazani oceniają, że dostępność środków narkotycznych w trakcie odbywania kary jest bardzo duża.
Terapia osób uzależnionych, które popadły w konflikt z prawem, jest jedną z metod szeroko rozumianej pracy resocjalizacyjnej czy też readaptacyjnej. Bardzo istotnym jej elementem jest kształtowanie motywacji do zmiany.Sens owej zmiany wykracza tak naprawdę poza cel kary pozbawienia wolności i jest związany z dojrzałością osobową człowieka. Kształtowanie motywacji do zmiany w izolacji więziennej odbywa się w wyjątkowo trudnych warunkach, do których zaliczyć można takie czynniki, jak: przeludnienie, deprywację psychologiczną, społeczną, informacyjną, zmysłową, podkulturę więzienną, różnorodne problemy psychiczne i emocjonalne będące skutkiem izolacji. Sytuacja ta powoduje, że wszelkie oddziaływania terapeutyczne napotykają na opór skazanego pacjenta. Jest on potęgowany nie tylko jego cechami osobowościowymi, stopniem zaburzeń czy też mechanizmami uzależnienia, ale w znacznym stopniu wynika właśnie ze specyfiki miejsca, w jakim skazany przebywa.

http://www.narkomania.org.pl/czytelnia/73,Problematyka-narkomanii-w-izolacji-wieziennej